Mała złodziejka - czy to uzależnienie?
Mojego dobrego kolegi pasierbica, która ma 9 lat zaczęła kraść ze sklepów drobne rzeczy zaczynając od cukierków i słodyczy. Wcześniej nic na to nie wskazywało, ale wydało się to, kiedy w Dzień Dziecka przyniosła koraliki, kilka paczek kredek oraz dziecięce kosmetyki i gdy matka znalazła te rzeczy u niej w pokoiku… Córka odpowiedziała, że dostała to od swojej babci, ale matka zadzwoniła zaraz do niej z pytaniem “Ty to masz za dużo pieniędzy kupując tyle rzeczy na Dzień Dziecka?”. Później zaczęła kręcić, że koleżanka jej dała itp… Kolejnego dnia znowu dziewczynka przyniosła rzeczy tylko tym razem kosmetyki (kredki do oczu i inne kosmetyki) i mój kolega wkurzony kazał jej wszystko przynieść… Okazało się, że fanty chowała w krzakach…. Szacowana wartość ponad 1 000 zł jak nic. Drogę, której przejście nie powinno zająć jej więcej niż 5 min szła niby 1,5 godziny. Okazało się, że znowu idąc w kierunku babci w połowie drogi zawróciła, aby pojechać do Pepco. Babci nawciskała kitu, że spotkała koleżankę i bawiła się na placu zabaw, ale babcia głupia nie jest i powiedziała jej, że ktoś ją widział gdzieś indziej i pod przysłowiowego “[]” wzięła i się przyznała, że znowu poszła ukraść mazaki.
Problem w tym, że powiedziała podobno tak: “Babciu ja przysięgam, że szłam do Ciebie, ale zawróciłam, bo to silniejsze ode mnie”. Dzisiaj mają zapisać ją do psychologa.
Co w takim przypadku zrobić? Bo myślę, że psycholog tutaj mało pomoże jak skutecznie wybić jej to z głowy… Liczy się z konsekwencjami, ale to jest silniejsze od niej…
Na dzień dzisiejszy wiem, że kolega powiedział pasierbicy, że poszedł do sklepu i oddał te rzeczy. Pokazał też jej zdjęcie ochronie i będą ją już obserwować - tak mu poradziłem i tak zrobił.
Czy to poskutkuje? Nie wiem, ale wiem tylko tyle, że chodzi sama.
Mojego dobrego kolegi pasierbica, która ma 9 lat zaczęła kraść ze sklepów drobne rzeczy zaczynając od cukierków i słodyczy. Wcześniej nic na to nie wskazywało, ale wydało się to, kiedy w Dzień Dziecka przyniosła koraliki, kilka paczek kredek oraz dziecięce kosmetyki i gdy matka znalazła te rzeczy u niej w pokoiku… Córka odpowiedziała, że dostała to od swojej babci, ale matka zadzwoniła zaraz do niej z pytaniem “Ty to masz za dużo pieniędzy kupując tyle rzeczy na Dzień Dziecka?”. Później zaczęła kręcić, że koleżanka jej dała itp… Kolejnego dnia znowu dziewczynka przyniosła rzeczy tylko tym razem kosmetyki (kredki do oczu i inne kosmetyki) i mój kolega wkurzony kazał jej wszystko przynieść… Okazało się, że fanty chowała w krzakach…. Szacowana wartość ponad 1 000 zł jak nic. Drogę, której przejście nie powinno zająć jej więcej niż 5 min szła niby 1,5 godziny. Okazało się, że znowu idąc w kierunku babci w połowie drogi zawróciła, aby pojechać do Pepco. Babci nawciskała kitu, że spotkała koleżankę i bawiła się na placu zabaw, ale babcia głupia nie jest i powiedziała jej, że ktoś ją widział gdzieś indziej i pod przysłowiowego “[]” wzięła i się przyznała, że znowu poszła ukraść mazaki.
Problem w tym, że powiedziała podobno tak: “Babciu ja przysięgam, że szłam do Ciebie, ale zawróciłam, bo to silniejsze ode mnie”. Dzisiaj mają zapisać ją do psychologa.
Co w takim przypadku zrobić? Bo myślę, że psycholog tutaj mało pomoże jak skutecznie wybić jej to z głowy… Liczy się z konsekwencjami, ale to jest silniejsze od niej…
Na dzień dzisiejszy wiem, że kolega powiedział pasierbicy, że poszedł do sklepu i oddał te rzeczy. Pokazał też jej zdjęcie ochronie i będą ją już obserwować - tak mu poradziłem i tak zrobił.
Czy to poskutkuje? Nie wiem, ale wiem tylko tyle, że chodzi sama.
2 użytkowników podbija to!
2 odpowiedzi