Jak najbardziej. Tak samo jak nie dajemy nikomu kluczy do swojego domu, samochodu czy hasła do konta, aby w naszym imieniu zarządzał, również w przypadku kryptowalut trzeba zachować najwyższe względy bezpieczeństwa.

Czasami nie mamy wyjścia i podczas oczekiwania na realizację zlecenia kupna lub sprzedaży musimy na jakiś czas pozwolić giełdzie przejąć kontrolę nad naszymi Bitcoinami czy innymi kryptowalutami. Jednak ten czas powinien być jak najkrótszy.

Traktowanie giełdy jak dodatkowego portfela jest błędem, ponieważ nie mamy wpływu na żadne decyzje, które zapadną za kulisami. Może jutro giełda zostanie wyłączona albo właściciel ucieknie z pieniędzmi lub umrze, zabierając ze sobą do grobu hasła, tak jak zdarzyło się chyba w Kanadzie? Albo zamrozi nam środki, domagając się przedstawienia stosu dokumentów o ich pochodzeniu? Może również zdarzyć się atak hakerski i w takim przypadku od decyzji właścicieli giełdy zależy, czy utracone kryptowaluty zostaną nam zwrócone.

Dlatego najpewniejszym portfelem jest ten, do którego hasła mamy wyłącznie my.

Nie Twoje klucze, nie Twoje Bitcoiny?