Co by się stało, gdyby USA podważyły własny dług?
Ostatnio natknąłem się na interesującą wypowiedź dr. Jacka Bartosiaka, założyciela Strategy&Future, który w jednym ze swoich wywiadów podczas rozmowy z Mateuszem Lachowskim na kanale Korespondent PL - 38:10
poruszył wypowiedzi Donalda Trumpa. Trump zasugerował, że amerykańskie obligacje skarbowe mogą być “oszukańcze” co skłoniło mnie do głębszej analizy tego zagadnienia.
Zastanówmy się nad czymś, co na pierwszy rzut oka może brzmieć jak szaleństwo, ale jeśli przyjrzymy się uważnie, może mieć w sobie sporo logiki. Co by było, gdyby Stany Zjednoczone uznały, że ich własny dług jest nie do utrzymania i podjęły próbę podważenia jego znaczenia? Co by się stało, gdyby USA doszły do wniosku, że dolar – jako globalna waluta rezerwowa – nie jest im już potrzebny?
To pytanie może brzmieć kontrowersyjnie, ale spójrzmy na to w szerszym kontekście. Nie tak dawno Donald Trump sugerował, że część amerykańskiego długu to w zasadzie „oszustwo”, że te zobowiązania są naciągane, że USA mogłyby je częściowo unieważnić. Można uznać, że to populistyczna retoryka, ale jeśli spojrzymy na historię i cykle hegemoniczne, o których pisze Ray Dalio, to dostrzeżemy pewien schemat.
Każde imperium, które osiąga szczyt swojej potęgi, zaczyna się zadłużać ponad miarę. Najpierw finansuje rozwój, infrastrukturę, ekspansję, ale w pewnym momencie dług zaczyna wymykać się spod kontroli. I teraz spójrzmy na USA – 34 biliony dolarów długu, a do tego kolejne biliony ukryte w przyszłych zobowiązaniach. To liczby, których w normalny sposób nie da się spłacić.
Teraz wyobraźmy sobie taki scenariusz. USA dochodzą do wniosku, że muszą znaleźć sposób na wyjście z tego długu bez faktycznego spłacania go. Najprostszym rozwiązaniem byłoby zdewaluowanie dolara – czyli drukowanie jeszcze większej ilości pieniędzy, ale to prowadzi do inflacji i podważenia wiarygodności waluty. Drugą opcją jest próba kontrolowanego podważenia systemu, na którym opiera się dolar. A teraz dochodzimy do sedna: jeśli USA same podważą zaufanie do dolara i ich długu, mogą wymusić przejście na nowy system, który będą mogły bardziej kontrolować.
I teraz pytanie: czy to jest celowe działanie? Czy Stany Zjednoczone już teraz szykują grunt pod świat bez dolara jako głównej waluty rezerwowej?
Czy USA odchodzą od roli hegemona?
Spójrzmy na to z innej strony. Stany Zjednoczone przez ostatnie 80 lat dominowały światowy system finansowy. Po II wojnie światowej dolar stał się podstawą systemu Bretton Woods, potem – po odejściu od standardu złota w 1971 roku – wszedł w erę petrodolara. Cały globalny system handlu i finansów był podporządkowany dolarowi.
Ale co teraz się dzieje?
- USA wycofują się z globalnych interwencji. Tak, dalej są zaangażowane w wiele konfliktów, ale coraz częściej słychać głosy, że trzeba się skupić na sprawach krajowych. Trump mówił o „America First”, Biden kontynuuje ten trend w nieco inny sposób.
- Przemysł wraca do USA. Przez dekady Amerykanie przenosili produkcję do Chin i Azji, ale teraz mamy wielką falę reshoringu – powrotu fabryk do Stanów.
- Alternatywne systemy walutowe rosną w siłę. Chiny forsują juana w handlu międzynarodowym, kraje BRICS pracują nad własnym systemem rozliczeniowym, złoto wraca do łask.
Jeśli spojrzymy na te wszystkie procesy, to można dojść do wniosku, że USA świadomie odchodzą od globalnej hegemonii, ale nie w sposób nagły i chaotyczny, tylko stopniowy, kontrolowany.
A co jeśli to samo dotyczy dolara?
Podważenie długu – czy to strategia czy desperacja?
Załóżmy przez chwilę, że USA faktycznie postanowiłyby podważyć znaczenie swojego długu. Co by się stało?
- Panikę na rynkach finansowych – obligacje USA to fundament światowego rynku. Jeśli zaufanie do nich zostałoby podważone, mielibyśmy globalny kryzys finansowy większy niż w 2008 roku.
- Ucieczkę kapitału z dolara – inwestorzy zaczęliby przenosić swoje pieniądze do innych aktywów: złota, kryptowalut, euro, juana.
- Nowy system walutowy – skoro dolar straciłby swój status, świat musiałby znaleźć nowy sposób rozliczeń.
I tu pojawia się pytanie: czy to wszystko jest przypadek, czy część większego planu?
USA wiedzą, że nie mogą spłacić swojego długu w tradycyjny sposób. Jeśli więc nie mogą go spłacić, muszą znaleźć sposób, by albo go zdewaluować, albo całkowicie zmienić system. I możliwe, że przygotowują się na nową erę – świat wielowalutowy, w którym dolar będzie jednym z wielu graczy, a nie jedynym dominującym.
Co dalej?
Nie twierdzę, że USA otwarcie powiedzą: „Porzucamy dolara”. To nie działa w ten sposób. Jeśli taka zmiana miałaby nastąpić, będzie to proces stopniowy. Możemy zobaczyć:
- Rozwój walut cyfrowych (CBDC) – jeśli USA straciłyby kontrolę nad dolarem jako walutą rezerwową, mogłyby próbować zastąpić go cyfrową walutą banku centralnego.
- Reorganizację globalnych sojuszy finansowych – BRICS, Europa, Azja – każdy z tych bloków może próbować stworzyć własne systemy rozliczeń.
- Rosnącą rolę alternatywnych aktywów – złoto, Bitcoin, surowce jako forma zabezpieczenia wartości w nowym systemie.
Podsumowanie – czy to początek końca dolara?
Jeśli spojrzymy na to w kontekście historycznym, Stany Zjednoczone znajdują się w fazie, którą Ray Dalio opisuje jako późny etap cyklu hegemonii. To moment, w którym imperium jest coraz bardziej zadłużone, gospodarka staje się mniej konkurencyjna, pojawiają się konflikty wewnętrzne, a dominacja walutowa zaczyna być kwestionowana.
Czy USA celowo wycofują się z roli globalnego hegemona? Możliwe. Czy próbują kontrolowanie osłabić dolara, by przejść na nowy system? To też jest możliwe.
Jedno jest pewne – jesteśmy świadkami ogromnych zmian. I być może w najbliższych latach zobaczymy koniec dolara jako dominującej waluty światowej i narodziny nowego, wielobiegunowego systemu finansowego.
Ostatnio natknąłem się na interesującą wypowiedź dr. Jacka Bartosiaka, założyciela Strategy&Future, który w jednym ze swoich wywiadów podczas rozmowy z Mateuszem Lachowskim na kanale Korespondent PL - 38:10
poruszył wypowiedzi Donalda Trumpa. Trump zasugerował, że amerykańskie obligacje skarbowe mogą być “oszukańcze” co skłoniło mnie do głębszej analizy tego zagadnienia.
Zastanówmy się nad czymś, co na pierwszy rzut oka może brzmieć jak szaleństwo, ale jeśli przyjrzymy się uważnie, może mieć w sobie sporo logiki. Co by było, gdyby Stany Zjednoczone uznały, że ich własny dług jest nie do utrzymania i podjęły próbę podważenia jego znaczenia? Co by się stało, gdyby USA doszły do wniosku, że dolar – jako globalna waluta rezerwowa – nie jest im już potrzebny?
To pytanie może brzmieć kontrowersyjnie, ale spójrzmy na to w szerszym kontekście. Nie tak dawno Donald Trump sugerował, że część amerykańskiego długu to w zasadzie „oszustwo”, że te zobowiązania są naciągane, że USA mogłyby je częściowo unieważnić. Można uznać, że to populistyczna retoryka, ale jeśli spojrzymy na historię i cykle hegemoniczne, o których pisze Ray Dalio, to dostrzeżemy pewien schemat.
Każde imperium, które osiąga szczyt swojej potęgi, zaczyna się zadłużać ponad miarę. Najpierw finansuje rozwój, infrastrukturę, ekspansję, ale w pewnym momencie dług zaczyna wymykać się spod kontroli. I teraz spójrzmy na USA – 34 biliony dolarów długu, a do tego kolejne biliony ukryte w przyszłych zobowiązaniach. To liczby, których w normalny sposób nie da się spłacić.
Teraz wyobraźmy sobie taki scenariusz. USA dochodzą do wniosku, że muszą znaleźć sposób na wyjście z tego długu bez faktycznego spłacania go. Najprostszym rozwiązaniem byłoby zdewaluowanie dolara – czyli drukowanie jeszcze większej ilości pieniędzy, ale to prowadzi do inflacji i podważenia wiarygodności waluty. Drugą opcją jest próba kontrolowanego podważenia systemu, na którym opiera się dolar. A teraz dochodzimy do sedna: jeśli USA same podważą zaufanie do dolara i ich długu, mogą wymusić przejście na nowy system, który będą mogły bardziej kontrolować.
I teraz pytanie: czy to jest celowe działanie? Czy Stany Zjednoczone już teraz szykują grunt pod świat bez dolara jako głównej waluty rezerwowej?
Czy USA odchodzą od roli hegemona?
Spójrzmy na to z innej strony. Stany Zjednoczone przez ostatnie 80 lat dominowały światowy system finansowy. Po II wojnie światowej dolar stał się podstawą systemu Bretton Woods, potem – po odejściu od standardu złota w 1971 roku – wszedł w erę petrodolara. Cały globalny system handlu i finansów był podporządkowany dolarowi.
Ale co teraz się dzieje?
- USA wycofują się z globalnych interwencji. Tak, dalej są zaangażowane w wiele konfliktów, ale coraz częściej słychać głosy, że trzeba się skupić na sprawach krajowych. Trump mówił o „America First”, Biden kontynuuje ten trend w nieco inny sposób.
- Przemysł wraca do USA. Przez dekady Amerykanie przenosili produkcję do Chin i Azji, ale teraz mamy wielką falę reshoringu – powrotu fabryk do Stanów.
- Alternatywne systemy walutowe rosną w siłę. Chiny forsują juana w handlu międzynarodowym, kraje BRICS pracują nad własnym systemem rozliczeniowym, złoto wraca do łask.
Jeśli spojrzymy na te wszystkie procesy, to można dojść do wniosku, że USA świadomie odchodzą od globalnej hegemonii, ale nie w sposób nagły i chaotyczny, tylko stopniowy, kontrolowany.
A co jeśli to samo dotyczy dolara?
Podważenie długu – czy to strategia czy desperacja?
Załóżmy przez chwilę, że USA faktycznie postanowiłyby podważyć znaczenie swojego długu. Co by się stało?
- Panikę na rynkach finansowych – obligacje USA to fundament światowego rynku. Jeśli zaufanie do nich zostałoby podważone, mielibyśmy globalny kryzys finansowy większy niż w 2008 roku.
- Ucieczkę kapitału z dolara – inwestorzy zaczęliby przenosić swoje pieniądze do innych aktywów: złota, kryptowalut, euro, juana.
- Nowy system walutowy – skoro dolar straciłby swój status, świat musiałby znaleźć nowy sposób rozliczeń.
I tu pojawia się pytanie: czy to wszystko jest przypadek, czy część większego planu?
USA wiedzą, że nie mogą spłacić swojego długu w tradycyjny sposób. Jeśli więc nie mogą go spłacić, muszą znaleźć sposób, by albo go zdewaluować, albo całkowicie zmienić system. I możliwe, że przygotowują się na nową erę – świat wielowalutowy, w którym dolar będzie jednym z wielu graczy, a nie jedynym dominującym.
Co dalej?
Nie twierdzę, że USA otwarcie powiedzą: „Porzucamy dolara”. To nie działa w ten sposób. Jeśli taka zmiana miałaby nastąpić, będzie to proces stopniowy. Możemy zobaczyć:
- Rozwój walut cyfrowych (CBDC) – jeśli USA straciłyby kontrolę nad dolarem jako walutą rezerwową, mogłyby próbować zastąpić go cyfrową walutą banku centralnego.
- Reorganizację globalnych sojuszy finansowych – BRICS, Europa, Azja – każdy z tych bloków może próbować stworzyć własne systemy rozliczeń.
- Rosnącą rolę alternatywnych aktywów – złoto, Bitcoin, surowce jako forma zabezpieczenia wartości w nowym systemie.
Podsumowanie – czy to początek końca dolara?
Jeśli spojrzymy na to w kontekście historycznym, Stany Zjednoczone znajdują się w fazie, którą Ray Dalio opisuje jako późny etap cyklu hegemonii. To moment, w którym imperium jest coraz bardziej zadłużone, gospodarka staje się mniej konkurencyjna, pojawiają się konflikty wewnętrzne, a dominacja walutowa zaczyna być kwestionowana.
Czy USA celowo wycofują się z roli globalnego hegemona? Możliwe. Czy próbują kontrolowanie osłabić dolara, by przejść na nowy system? To też jest możliwe.
Jedno jest pewne – jesteśmy świadkami ogromnych zmian. I być może w najbliższych latach zobaczymy koniec dolara jako dominującej waluty światowej i narodziny nowego, wielobiegunowego systemu finansowego.
3 użytkowników podbija to!
2 odpowiedzi